I że niby ja mam z nimi odczuwać wspólnotę tożsamości? „Zjednoczyć się w żałobie i wspomnieniach”?
Ktoś tu chyba ochujał, i ja tym kimś nie jestem.
Mam może jeszcze podjąć wysiłek zrozumienia tego pierdolnięcia, tej eksplozji fantazmatów i fanatyzmu? Że niby jesteśmy jednym narodem czy coś w ten deseń?
Ponownie, chyba ktoś ochujał.
Bo jak mówi do motłochu Nadkierownik Brunatnozębny
” pamiętamy bo nie pamiętać mogą tylko ci, którzy ani Polski, ani poległych, ani nawet siebie samych nie szanują. A oni nie są szanowani także przez innych. I każdy dzień przynoszą kolejne dowody, że to jest prawda ” to niby prawdą się otula?
Nie będę uprawiał teraz politycznego emo, i cytował pastora Niemöllera [bo to jednak nawrócony kabotyn był], ale jak to kurwa nie jest szczucie i „język nienawiści”, to ja jestem katolik rytu Terlikowskiego.
I oni mają być dla mnie współobywatelami?
No chyba kogoś tutaj zdrowo popierdoliło.
Nigdy nie będziemy mieli żadnych stycznych, bo jesteśmy z dwóch różnych światów. I mam kurewsko silne przekonanie iż lepiej się żyje w mojej wersji rzeczywistości, niż w ich.
Więc nie pierdolmy głupich tekstów o porozumieniu, zjednoczeniu, współpracy i innych takich żenujących pomysłach. Nie było tego, nie ma i nie będzie.
I tak sobie Cyrankiewicza strawestuję na koniec: spróbujcie sięgnąć do mojego świata, to wam ręce opierdolę.