5/122

Powinienem pewnie wyprodukować teraz silnie płomienny manifest antyfa, ale nie mam ochoty, nie mam siły, nie mam żaru, raczej obrzydzenie mnie ogarnia – takie, jakie ogarnia nas kiedy wdepniemy w świeże parujące psie gówno.

Dozwolona przez administrację demonstracja, w ramach dziwnie pojmowanej „wolności słowa” urzędnik nie przewiduje nic zdrożnego, niech sobie patriotyczna młodzież poprotestuje przeciw islamskiej infilitracji.

A jak wiadomo, prowokatorzy lewaccy podszyli się pod pokojową manifestację silnie wzruszonych patriotycznie młodzianków, i śpiewali sobie radośnie „Auschwitz-Birkenau siala lala la”.

Kurwa. W tym kraju. Publicznie. Takie przyśpiewki. Orałbym rzeczoną demonstrację napalmem i ogniem ciągłym kompanii cekaemów. I chuj że wolność słowa. Komuś się popierdoliły pojęcia.

Rzygam tym krajem, tym bezwładem władzy która albo robi laskę za żebrogłosy dla każdego ciula, albo gromko pokrzykuje o silnej władzy [słynne „idziemy po was” ministra Sienkiewicza do neonazioli – ministra nie ma, to nie ma komu iść, zaś władza nadal ślepnie patrząc na wszystkie te jebane oenery, wszypolskie i całe to łyse koniobijskie towarzystwo mikrohitlerków] – ale nie dostrzega jaki gnój kwitnie po ulicach, stadionach i szkołach. Zbierzecie wszyscy plon tej ślepoty i zaniechania.

Pozostaje liczyć że nie doczekam tych dni.

Wstyd.

4/121

Wiadomym że wrzesień to niebezpieczny miesiąc dla Polaków [październik z listopadem też]. Jednakowoż od dzisiaj można zawsze w obrębie dowolnej dyskusji pt. słoń a sprawa polska, powoływać się na wyjątek od reguły: wrzesień to także szczęsny miesiąc dla Polaków. Zwłaszcza dla tych, którzy wierzą władzy i aspirującym do władzy. Dlaczemu? No przeca dlatemu, że dziś obie partyje zrobiły konwencyje. I obiecały że wykopią tego konia, co leży tam na górce pod głazem zakopany, cały ze złota, ogon i grzywa śrebrne, a kopyta żelazne.No to jak, Taplarscy, wierzycie im?

Tego dnia Parlament długo radził i uchwalił deklarację, która ma być dla ukontentowania narodu ogłoszona drukiem i w której obiecują nam wielką mnogość dobrych rzeczy”.

„Przez cały dzień wczorajszy w Londynie wielka radość, a wieczorem więcej ognisk świątecznych niż kiedykolwiek i bicie w dzwony, i po wszystkich ulicach picie za zdrowie Króla na klęczkach, co już mi się zdaje trochę nadto”.

Otóż ludkowie moi roztomili zobaczcie co Wam z prawa, lewa i od środka obiecują wszyscy, jeno za ten marny krzyżyk stawiany w październikową niedzielę (może być/a czasami powinno być po mszy).

Cna Beata Szydłowa ziemi naszej rodzicielki karmicielki sprzedać nie pozwoli! na niecne lichwiarzy matactwa nie zezwoli, żadna morga nie pójdzie pod centruma handylowe, pod rozpustne miejsca targu piniondzem, zaś kmieć polski będzie ubezpieczon od wody, kura ognistego, ziemi spalonej południcą. A zaś tym przebrzydłym spedalonym heretykom z Unijej postawi stopę rządową na grdykach, i jeszczy wiency dudków od nich dla kmieci naszych szlachetnych wydusi [a ja tutaj szutki sobie robię, kpa toczę – chociem przeca także kmieć drobnołanowy, na marnych pięciu morgach chełmińskich zasiadujący; nica we mnie wiary w łaskawość panów].

Zadba Beata od Szydłów również o polski kapitalizm karłowy, niechaj mu państwo ulży PITą roczną, jeśli on zechce polską myśl techniczną uskuteczniać oraz produkować und wdrażać. Hmm… zgadnijmy cóż to by mogła być za myśl techniczna polskiej ziemi, tej ziemi? Ponieważ wydajemy przerażające 0,38 % PKB na R&D spodziewam się iż mogą to być przenośne konfesjonały, samobieżne kropidła szybkomoczące, nieuciskowe skarpety elastyczne bądź też segmentowe zestawy Monumentów Smoleńskich/JanówPawłówDrugich/JezusówŚwiebodzińskich, lub też w ramach połączonych programów unijnych zestawy letnich i zimowych łapci z łyka lipowego, li również komplety rubaszek ludowych o silnym akcencie patriotyczno-chrześcijańskim. Ewentualnie w ramach rozwoju niebankowego sektora usług finansowych modelowe konstrukty transferu środków prywatno-publicznych ze strefy nadzoru państwowego do obszarów offshore, przy jednoczesnym zastosowaniu unikatowego konceptu upaństwowienia wszystkich strat finansowych powstających przy rzeczonym transferze [dla mniej chętnych do rozmyślania podpowiadam iż pionierem takich rozwiązań jest niejaki Grzegorz Bierecki, aktualny anioł zbawca Podlasia Południowego i nieprzypadkowo senator tej krainy].

Oczywiście Beata spod Jarosława pochyli się [nie, nie sama, z całym ofiarnie pracującym jej rządem] nad zarobkami polskiej klasy pracującej, co to PeKaB wykuwa krwawo – zagwarantuje ona nam iż żaden chytry, z semickim rysem, kapitalista nie wyciśnie nas jak śliwki, płacąc marne grosze. Oni nam to – znaczy się Rząd Beaty (dalej zwany R.B.) – zapewnią specyjalną deklaracyją ustawową.

Także o macicach naszych R.B. nie zapomni, albowiem da Wam, ludkowie moi, tyle piniondzów co by Was było stać na radosne płodzenie kolejnych płowowłosych Polaków [bo przecież nie będziemy wpuszczać do naszej szczęśliwej krainy obcych nam kulturowo, etnicznie i etycznie tłumów, co by nam rzeczoną krainę podpieprzyły, mjód wypiły, owce zniewoliły, kobiety nasze w namioty odziały, wyjąc przy tych czynach do wtóru wycia ich kleru]. Więc nie czekajcie ludkowie szlachetni, już dziś łożnice i stogi z siane opatrujcie, co by na jesieni ochoczo ruszyć do tego zbożnego dzieła, jakim jest płodzenie potomstwa. I ja bym ruszył, ale jakoś tak nieskoro. Żadna kobieta nadobna, żadna białka gładka nie chce mnie widzieć – azaliż jam tak paskudnie niepolski, tak grzesznie zbrukany brzydotą oraz nieprawowierstwem iż czekają mnie lata jałowe, i takaż śmierć? Bohy nie dajcie by R.B. wpadł na pomysł bykowego, bo te moje liche piaskiem morgi nie starczą na kolejnych podatek.

Znając Waszą roztropność oraz pomyślunek, dobrzy ludzie tej ziemi – zapytacie mnie „a skąd dziadu stary kaprawy onesz piniondzów wezno?” Ano moi mili ludeczkowie proste i jasne jak słonko na niebie li też miesiączek nocą: otóż będą oszczędzać i mądrze wydawać, ni talarka, ni denarka, ni grosika nie marnując z naszych podatków co je dzielnie do skarbca państwowego oddajemy. I jeszcze zatkają wszystkie dziurki, bez które piniondz ów się wylewa i marnuje ogromnie. Oraz oczywiście podduszą stopą rządową, w jurydyczne żelazo odzianą, w fiskalną stal obutą, gardła kapitalistów oraz lichwiarzy, co siedzą w bankach i centrumach na worach piniendzy. A ci ni pisno słówka wbrew, jeno pokornie łzy bezsilności łykając pójdą w worach pokutnych do Warszawy, i te wory trzeszczące talarami oddadzą dla R.B. co by on jeszcze bardziej upiększył ten kraj, oraz Wam, ludkowie, dobrze zrobił.

Zaprawdę powiadam Wam, ludziska szlachetne a dobre, to jeszcze nie koniec dobra które teraz nadchodzi, już jutrzenką złocistą naszą przyszłość rozświetla, zaprawdę powiadam Wam albowiem idą następni z kołaczem, miodem, okowitą i trzosem wypchanym do Was.

Albowiem jest taka Ewa od Kopaczów, co teraz nawą naszą steruje, wiodąc ją pewną dłonią przez rozszalałe burzany światowego sztormu, zręcznie lawirując pomiędzy zębiskami raf kryzysów, i wiedzie oną do portu szczęsnego jakim jest Unija, Schronienie Nasze i Ucieczka Zbolałych.

Otóż oni wam PITę Beaty Szydłowej przebijają swoją PITą o rozmiarach karety pokerowej, co cały nasz saloon zapewne aplauzem przyjmie albowiem PITa ta będzie tylko dziesięciną od setki Waszych talarów. Dziesięcina owa będzie „powszechnym, sprawiedliwym i prostym” jarzmem na karkach Waszych, ulży Waszej krwawicy codziennej czy to w polu, czy w fabryce czy też w pięknie pachnącej korporacyjnej wieżycy.

Ale hola, hola wstrzymajcie swe spracowane dłonie rwące się do burzliwych jak buran kazachski oklasków, to nie koniec dni łaskawych: zniknie ten jurgielt jakim były srebrniki judaszowe płacone do przechlętego ZUSu i NFZetu, już wszystkie Wasze dutki będą Wasze.

Mało tego! Jakbyście nie pracowali to zawsze będzie pracowali tak samo, równi równym wśród równych albowiem Rząd Ewy od Donalda legislacyję taką wprowadzi i szlus, wszyscy tak samo będą mieli.

Dali mało! W tej okoliczności również R.E. kapitalystom się przypatrzy uważnie co by Was na płacy nie kancili, szybko płacili a dobrze – bo jak nie to w dyby i do lochu! Chyba.

Dali mało! Otóż bona dostaniecie, gdybyście nie daj boh choróbsko mieli długie a niedobre, albowiem Ewa jest lekarz i wie, co to bywa. Wiency dostaniecie bona, tylko nie wiadomo jeszcze na co – pewnie zniżkę na pochówek, ale i to się niech za dobro ofiarowane liczy.

Niestety ludkowie moi cni, zmartwić Was też muszę: Ewa Kopaczowa chcę rozmawiać o obcych co nam u dźwierzy stojają. Niby nie peda nam wprost co to będzie, może będą wpuszczać tych nieco jaśniejszych i pod warunkiem znajomości pacierza naszego oraz znaku krzyża. [ja ze swojej strony mogę R.E. doradzić bardzo proste a skuteczne rozwiązanie z czasów Króla Łokcia jak jemu wójt Albert w poprzek chciał stawać w 1312 roku Pańskim: niechaj każden obcy co stoi u wrót powtórzy przed oficeryjem granicznym słowa „soczewica, koło, miele, młyn” – jak podoła za pierwszą razą to puścić do nasz – oczywiście pacierz i krzyż też obowiązują. Tantiemy w godnym nominale mogę przyjmować za podpowiedź w każdą pierwszą niedzielę miesiąca w miejscu wiadomem].

Ale też i mam dla Was ludkowie pocieszenie, oraz zapewnienie jakowe Ewa od Kopaczów złożyła: otóż miarujcie sobie rzekła była publicznie „Kościół dał nam przede wszystkim wielkiego rodaka, naszego Ojca Świętego Jana Pawła II. I chcę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością: w PO nie ma pomysłu na Polskę bez Kościoła, na Polskę bez chrześcijaństwa”.

Tak tedy możecie spać spokojnie, jak do tej pory starczała Wam ta moralność łatworozgrzeszalna tak dalej ja mieć będziecie nienaruszoną. Możecie kłamać, kraść oraz prześladować, składać fałszywe świadectwa oraz setkę innych łotrostw uprawiać, abyście tylko dwa razy do roku do spowiedzi poszli, to będzie Wam odpuszczone i wara komu do Waszej postawy moralnej bo jak nie to w ryj! Albowiem sama premier powiada wam iż nie ma innej alternatywy na Polskę niż Polska chrześcijańska oraz w ścisłym sojuszu z Imperium Vaticanum. Obcy oraz niewierni precz!

To jak będzie ludkowie moi, ja Was się zapytowywuję? Pójdzie i dacie ten krzyżyk w niedzielę? Przeca to już sama radość i szczęście nadchodzą, uśmiech i łagodność, spokój i pewność, dobrobyt i sytość. Jak w tej starej bajce rosyjskiej z moich zbiorów „na rozkaz szczupaka moja wola taka”. I tak się stanie, moi mili ludeczkowie.

Tylko tak Wam zostawię na koniec koniec przypowieści o koniu ze złota: „Bo tak naprawdę Taplarscy, to nie diabła się boicie, a tego, że nic tam nie znajdziecie, o. I skończy się bajanie – o smakołykach, strojach, dworach..”.

A tak serio i poważnie, to jedyne podsumowanie tego co będzie przez następny miesiąc albo i lata oddaje ten monolog pułkownika Kurtza:

…..

Taplarskie cytaty to oczywiście pan Redliński i jego piękna „Konopielka”, zaś dwa pierwsze cytaty pochodzą od nieocenionego pana Samuela Pepysa, niech pamięć jego nie zginie.

I panem Pepysem zakończmy: „obiecałem żonie, że przepiszę na nią wszystko, co posiadam, z wyjątkiem książek, w razie jeślibym zginął na morzu”.

To jak Porzeczko, zmieniamy „wszystko” na „książki” i plan równie prosty co doskonały? Tylko do morza daleko 😉